czwartek, 31 marca 2011

MAJOWA KRÓWKA



Kwiecień za pasem a ja już myślę o maju? Kolory do krówki dobrane różnie, jak zwykle trochę Anchora, Ariadny i własnych zapasów.

Godziny popołudniowe w pracy spędzam, więc przedpołudnia zostają na sprawy domowe, haftowanie i oczywiście 45-minutową drzemkę, która od kilku tygodni jest obowiązkowa.

Wiosna w końcu zawitała, już nie mogłam się jej doczekać. Teraz czekam na święta i wyjazd do rodziców.

PODUSZECZKA


Już dawno ukończona, ale dopiero teraz mogę się pochwalić. Pierwszy raz użyłam koralików, efekt tej małej poduszeczki na szpilki czy igły bardzo mnie zadowolił. Igielniczek oczywiście cały czas w użyciu.


środa, 23 marca 2011

BISCORNU


Pierwsza część właściwie na ukończeniu, dopiero po wyszyciu ramki zauważyłam niedokończony element. Hmm, wyszło troszkę małe, więc może nie będzie to biscornu ale poduszeczka, może uda mi się skończyć do piątku, a w piątek wyjeżdżamy do rodzinki. miło będzie zmienić otoczenie i odetchnąć innym a nie krakowskim powietrzem. Dziś ostatni w tym tygodniu dzień pracy, ostatnio 4 godziny bardzo szybko mi mijają, jutro wizyta u lekarza i odpoczynek.

wtorek, 22 marca 2011

ZAJĄCZEK UKOŃCZONY


Myślę, że prezentuje się dobrze, wyszywałam podwójną nitką a tło i trawkę pojedynczą. Wiosna za oknem, więc zajączek na czasie. Teraz postanowiłam wziąźć się za biscornu ale to w swoim czasie zaprezentuję.

Dużo słońca wszystkim życzę a ja udaję się na przedpołudniową drzemkę :)

poniedziałek, 14 marca 2011

ZAJĄCZEK, MOŻE BYĆ WIELKANOCNY


Jak widać obrazek już na ukończeniu, zostało tylko tło i trochę backstitchy. Haftuję Anchorem i Ariadną 2 niciami, tło jedną, z braku niektórych kolorów jest trochę własnoręcznie dobieranych. To obrazek z serii gdzie był już jeż i jeże z sercami, może ktoś kojarzy. Mój synek mówi, że to Tupcio Chrupcio (myszka z bajki), dla mnie to oczywiście zając, zapowiedź zbliżających się Świąt Wielkanocnych, które po kilku latach spędzę znów z moimi rodzicami.

sobota, 5 marca 2011

JESTEM


Chodziło za mną i chodziło, wyciągnęłam w końcu wzór, leżał chyba z tydzień a ja przechodziłam koło niego i przechodziłam zastanawiając czy już nadszedł ten czas, że czuję się lepiej i mogę znowu haftować. Przyczyniła sie do tego też do tego choroba mojego dziecka, w końcu i jego dopadła panująca w żłobku ospa. Także czeka mnie trzeci tydzień w domu, stąd i więcej czasu, ale przyznam się, że i tak nie wykorzystuję go na haftowanie, mija już I trymestr mojej ciąży, czuję się nieco lepiej ale jednak senność dopada mnie tak 3-4 razy dziennie, a mój chorowitek raczej nie pozwala na małą drzemkę, chyba że razem z nim a to tylko raz dziennie. Z zapałem więc haftuję, gdy mam więcej energii i wykorzystuję swoje zapasy mulinkowe.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i obserwujących, dzięki za pamięć!!!!