piątek, 29 stycznia 2010

ZAKUPKI

Planując biscornu kupiłam wczoraj mulinke DMC - moja pierwsza, do tego tasiemka i nieodzowne sortery, które dla mnie są o wiele lepsze niż papierowe - w miarę używania łatwo się drą. Ach no i na te mrozy i wiatry nie obejde się bez dobrej nawilżającej pomadki.

Dotarł do mnie również list z Yves Rocher, bardzo lubię zamawiać kosmetyki z tej firmy , przede wszystkim dlatego, że są na bazie roślin i nie są testowane na zwierzętach, poza tym są naprawdę rewelacyjne. Do każdej przesylki jest dodawany prezent a kosmetyki zawsze są po obniżonej cenie, często w cenie jednego można zakupić dwa.

Polecam gorąco a teraz zmykam po mojego urwiska.




czwartek, 28 stycznia 2010

ANIOŁEK DLA ANIOŁKA


Ten aniołek to chyba moja najbardziej udana jak do tej pory praca, przyznam, że bardzo sie do niej przykładałam, w końcu to dla mojego synka. Teraz oprawiony obrazek wisi nad łóżeczkiem Emilka i kiedy pytam sie go rano co mu się śniło zawsze pokazuje tego aniołka.

Mulinę Ariadnę dobierałam sama. Oto wzór:


środa, 27 stycznia 2010

BACKSTITCH



Nadgoniłam trochę backstitche, to moje ostatnie takie wolne chwile w domu, od poniedzialku zaczynam szkolenie a potem pracę, więc czas na haftowanie zostanie drastycznie ograniczony do wieczora.

A to moje poprzednie prace. aniołek jeszcze nie ma przeznaczenia, natomiast drzewko dostanie Marysia. W drzewku jest mała pomyłka, bardzo dobrze haftowało mi się ten wzór i trzeba będzie go powtórzyć, czego domaga sie mój mąż, ale to za jakiś czas, na innej kanwie i napewno Anchorem lub DMC.



Zdjęcia nie są może najlepszej jakości, ale trudno.

poniedziałek, 25 stycznia 2010





Moja aktualna praca z przeznaczeniem dla jednej z przyszłych mam.

Haftuję 2 nitkami muliny Ariadna, niektóre muliny dobierałam sama, wybór Ariadny jest bardzo prosty, DMC sporo kosztuje jak na moją kieszeń, ale mam nadzieję, że niedługo moja sytuacja się polepszy i pojawi się pudełko pełne DMC.

niedziela, 24 stycznia 2010


Malutki obrazek z poprzedniego roku, pierwsze backstiche.

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO

Haftuję krzyżykiem chyba już od kilku lat a spodobało mi się to, kiedy syn sąsiadów mający mózgowe porażenie dziecięce wyszywał w ten sposób obrazki w ramach terapii. Po mamie i babci mam zamiłowanie do takich robótek, choć może talent niewielki, ale tak jak i je co jakiś czas ciągnęło mnie do drutów i igły, cóż, na drutach umiem zrobić tylko szalik,  za to przygoda z igłą zaczęła się od haftu richelieu, ktory upodobała sobie moja mama a jej szuflada jest przepełniona serwetkami i obrusami.