

Chodziło za mną i chodziło, wyciągnęłam w końcu wzór, leżał chyba z tydzień a ja przechodziłam koło niego i przechodziłam zastanawiając czy już nadszedł ten czas, że czuję się lepiej i mogę znowu haftować. Przyczyniła sie do tego też do tego choroba mojego dziecka, w końcu i jego dopadła panująca w żłobku ospa. Także czeka mnie trzeci tydzień w domu, stąd i więcej czasu, ale przyznam się, że i tak nie wykorzystuję go na haftowanie, mija już I trymestr mojej ciąży, czuję się nieco lepiej ale jednak senność dopada mnie tak 3-4 razy dziennie, a mój chorowitek raczej nie pozwala na małą drzemkę, chyba że razem z nim a to tylko raz dziennie. Z zapałem więc haftuję, gdy mam więcej energii i wykorzystuję swoje zapasy mulinkowe.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i obserwujących, dzięki za pamięć!!!!